Jak to jest z tą blokadą? Czyli dlaczego tak wiele osób nawet nie próbuje być w związku.

Jak już wcześniej pisałam, pomimo tego że miałam (mam do tej pory) wspaniałych, wyluzowanych rodziców i cudowny dom rodzinny, nie potrafiłam nawet pomyśleć o poznaniu kogoś na stałe.

Myślałam o sobie, że jestem totalnie nieogarnięta życiowo. Że jak to ja mieszkam z rodzicami? W TYM wieku?

Wynikało to przede wszystkim z mojego postrzegania najbliższego otoczenia. Rodowici mieszkańcy dużych miast stanowią w nich zdecydowaną mniejszość. I tak jak wspominałam we wcześniejszych notkach - osoby przyjezdne zwykle już są samodzielne - nie mieszkają z rodzicami najczęściej od czasów studenckich lub odkąd przyjechali tu za pracą. Rachunek jest prosty - zdecydowana większość osób, które nas otaczają nie mieszka już z rodzicami (od wielu lat).

Stąd ta zaburzona proporcja i postrzeganie własnej osoby jako kompletnego nieogara. Jak się tak dłużej zastanowię to z mojej klasy, dajmy na to z podstawówki albo z liceum, dosłownie kilka osób założyło rodziny a 70-80% mieszka nadal z rodzicami.

No ale teraz to już analizuję to na zimno, kiedy od dłuższego czasu stanowię odrębne gospodarstwo domowe. Jeszcze kilka lat temu uważałam to za moją największą życiową porażkę. Lubię przytaczać historyjkę z życia mojej przyjaciółki Karoliny:
Spotyka się kilka koleżanek z dawnych lat.
Jedna opowiada, że zmieniła pracę, inna się zaręczyła, kolejna spodziewa się dziecka.
A co u Ciebie?
Yyyy... podcięłam końcówki... ✂

Ta historia wydarzyła się naprawdę i przez lata stanowiła dla potwierdzenie, że moje życie to pasmo złych wyborów. Myślę, że wiele z Was myśli/myślało o sobie podobnie.

Wtedy zamiast wziąć się w garść i zadziałać coś, jeszcze bardziej się dołujemy. A wiadomo że osoba zdołowana wytwarza złą energię i jest odpychająca dla otoczenia. Ciężko wtedy poznać kogoś, z kim można miło spędzić czas.

Fakt, że mieszkałam z rodzicami powodował u mnie totalną blokadę przed wszelakimi kontaktami na poważnie z płcią przeciwną. Nie stroniłam oczywiście od imprez, ale już żeby umówić się na randkę? Ooooooo co to to nie! Co ja powiem w domu?
Wyszykuję się.
"Gdzie idziesz?" - nie ze wścibstwa, po prostu jak z kimś mieszkasz to mówisz że wychodzisz z domu.
Wychodzę... z koleżanką.... (Taaaaa..... jasne).

I wiecie co? Mnóstwo osób tak ma! I tak czeka na jakiś zwrot wydarzeń, który na 99% nie nastąpi. Dlaczego? Bo tylko my odpowiadamy za swoje życie. To jak nasze życie wygląda dziś, jest wypadkową naszych wcześniejszych wyborów. WSZYSTKICH.

Czas mija i nawet nie wiadomo kiedy, już bliżej nam do trzeciego krzyżyka niż do drugiego! A my nadal jesteśmy w tym samym miejscu. I chociaż pewnie rozwijamy się jakoś mentalnie, zawodowo, mamy swoje pasje, to tak "życiowo" stoimy w miejscu. A wiadomo, że kto nie idzie naprzód, ten się cofa. Bo nasi rówieśnicy zakładają swoje domy, rodziny a my się tylko starzejemy. Bo wiadomo, że żeby kogoś poznać i z nim zamieszkać to trzeba się trochę pospotykać, potem może jakiś ślub (niekoniecznie), potem może dziecko (też niekoniecznie) ale jak by na to nie patrzeć, żeby przejść do kolejnego etapu, trzeba poświęcić ileś czasu na zaliczenie poprzedniego. A czas mija jak pstryknięcie palcami. Dopiero co były przecież zeszłoroczne wakacje! Ja dla siebie cały czas mam 27 lat (a moja siostra ma dla mnie 14), ale niestety - każdy nowy rok to kolejna świeczka na urodzinowym torcie i jeśli nie wykonamy tego pierwszego kroku, nigdy nie dojdziemy do drugiego czy trzeciego.

Jestem przekonana, że większość osób w moim wieku, mieszkających z rodzicami ma dokładnie te same rozterki. Boi się, że zaraz będzie za późno. Zresztą, o tych sprawach pisze Pan Ikea, nie będę go dublować.

Mam mnóstwo koleżanek, które są fajne, pracują, chodzą na imprezy, można z nimi pogadać, pobawić się, no do tańca i do różańca. Daję sobie obciąć rękę, że z facetami jest tak samo - jest ich pełno - fajnych, chcących kogoś poznać na poważnie. Ale ci moi, nazwijmy to - koledzy i koleżanki z liceum w dużym mieście, nie potrafią przerwać tego dnia świstaka. Nie potrafią podjąć decyzji o wyprowadzce z domu, poznaniu kogoś i życiu wreszcie na całego.

Jeżeli coś blokuje Cię w osiągnięciu celu (a jeśli w poznaniu kogoś blokują cię rodzice w pokoju obok i myśl, że jesteś ostatnią osobą w mieście mieszkającą z rodzicami) to znajdź sposób żeby blokadę usunąć. Jest to o wiele łatwiejsze niż myślisz! Będę pisała o tym w kolejnych notkach.

Komentarze