Czy to się w ogóle opłaca w dużym mieście? Cz. 2.

Tytuł powinien właściwie brzmieć "Czy wynajmowanie mieszkania w dużym mieście się opłaca?". Myślę, że jest to pytanie jakie zadaje sobie większość osób chcących się usamodzielnić w dużych miastach.

Oczywiście wszystko jest względne i zależne od tego jaką mamy sytuację finansową, zawodową, rodzinną oraz jakie mamy oczekiwania. Wiadomo, że jeśli mamy umowę o pracę na czas nieokreślony w stabilnej firmie to sprawa wydaje się prostsza niż kiedy pracujemy na umowie-zlecenie wg grafiku czyli de facto nie mamy dochodów o stałej wysokości. No ale gdyby każdy tak podchodził to prawie wszyscy pracownicy gastronomii, sklepów i szeroko pojętych usług, mieszkaliby z rodzicami a przecież tak nie jest. :)

Spróbuję teraz zrobić dla Was mały rachunek argumentów za i przeciw wynajmowaniu mieszkania.

Argumenty za:
  1. Do wynajmowania mieszkania nie jest potrzebna umowa o pracę. W zasadzie właściciela mieszkania nie bardzo interesuje Wasze źródło dochodu. Byle płacić na czas.
  2. Jeśli cieknie kran, zepsuje się pralka, lodówka, trzeba wymienić okna - to nie jest Wasz ból tylko właściciela mieszkania.
  3. Wynajem z założenia jest tymczasowy i jeśli zmienicie pracę to możecie wynająć inne mieszkanie żeby mieć zawsze blisko.
  4. Wynajmowanie mieszkania dobre jest jako trening przed własnym M ponieważ o większość rachunków (takich jak podatek gruntowy itp.) zazwyczaj dba właściciel mieszkania. Wy musicie tylko przekazać mu co miesiąc określoną kwotę plus zazwyczaj opłatę za media (wodę, prąd). Wszelkie umowy z dostawcą energii Was nie interesują.
  5. Możecie wynająć mieszkanie z kimś bardziej doświadczonym i podpatrzeć jak ta osoba radzi sobie z codziennymi obowiązkami, takimi jak: zakupy, wynoszenie śmieci, gotowanie czy sprzątanie (wbrew pozorom, są to banalne czynności, jednak w praktyce nie jest to takie oczywiste).
  6. Możecie wynająć mieszkanie ze swoim najlepszym kumplem i dzięki temu żyć jak w akademiku - imprezować razem, pomagać sobie i przeszkadzać, ale każdy ma swoją przestrzeń.
  7. Jeśli jednak układ z poprzedniego podpunktu by nie wypalił - można zmienić współlokatora lub poszukać innego mieszkania.
Argumenty przeciw:
  1. Wynajem to nie własne mieszkanie a koszty wynajmu często są porównywalne do rat kredytu hipotecznego jaki byście płacili za własne M. To akurat koronny argument i boli chyba najbardziej ale rozwinę go za chwilkę.
  2. Właściciel mieszkania może dowolnie modyfikować cenę za wynajem. A Wy możecie albo to zaakceptować (czyli zazwyczaj płacić więcej) albo się wyprowadzić.
  3. W wynajmowanym mieszkaniu zazwyczaj nie można zrobić nawet małych przeróbek, remontu czy przemeblowania
  4. Zazwyczaj nie możecie mieć zwierzęcia (dla mnie to ważny podpunkt). 

Moje raty za mieszkanie są mniej-więcej porównywalne do tego, ile płaci moja przyjaciółka za wynajęcie POKOJU. Bardzo duże znaczenie ma w tej sytuacji lokalizacja, niemniej jednak wiele osób wolałoby już mieszkać dalej od centrum, no ale jednak u siebie. Jeżeli zakładamy, że wynajmowanie się nie opłaca to okej, niby odkładamy pieniądze chociażby na wkład własny albo czekamy aż zmienimy pracę, dostaniemy lepszą umowę itd. itd. Ale... TO MOŻE NIGDY NIE NASTĄPIĆ. A Was czterdziestka zastanie w pokoju z dzieciństwa.

To jest smutny scenariusz, niemniej jednak, bardzo prawdopodobny. Sama znam kilka takich osób i jedyne co od nich bije to smutek i uczucie zrezygnowania. Bo nie wiem czy każdy zdaje sobie sprawę, że im później zaciągniecie kredyt na mieszkanie, tym na mniej lat można go rozłożyć i znacznie rosną miesięczne raty. Więc cel zamiast się przybliżać, staje się nieosiągalny.

Oceńcie więc sobie sami, czy warto spróbować się usamodzielnić i na początek wynająć chociaż pokój czy trwać w tym układzie, który co prawda jest nam dobrze znany, to jednak zamienia nas w Piotrusia Pana. 

Mieszkanie bez rodziców bardzo często pozwala rozwinąć nam skrzydła tak, jak nigdy by nam się nie śniło. Wielu moich znajomych, kiedy po wierceniu im dziur w brzuchu przeze mnie, wreszcie podjęli decyzję o wyprowadzce, dopiero żyje. Istnieje nawet duże prawdopodobieństwo że tuż za rogiem czeka ktoś. :) Po takim milowym kroku, znacznie wzrasta pewność siebie i rośnie szansa na nawiązanie fajnych znajomości (choćby koleżeńskich).

P. S. Dlatego zaraz po wyprowadzce, warto zrobić mały zapas szczoteczek do zębów. 🙊

("po co Ci kot, mało masz wydatków?" - "BO TAK!" - u rodziców tak nie powiesz 😉)

Komentarze