Syrop z bzu lilaka

Jak nie popaść w depresję na myśl o kończącym się lecie i nadchodzącej szarudze oraz zimnicy?

To proste! Zachowaj nieco lata na później! Czyli zrób przetwory.😋

Wiem, że mamy przełom wiosny i lata ale już teraz warto pomyśleć o tym, jak zapewnić sobie dobry nastrój przez resztę roku. To czas dla nas, idealny moment na naładowanie akumulatorów.

Syrop z bzu lilaka ma, jak dla mnie, tylko smakowe właściwości. Jeśli by wykorzystać również zielone części kwiatków oraz gałązki, wówczas skorzystamy także z hepatolitycznych (ochronnych dla wątroby) właściwości kory lilaka. Taki syrop będzie jednak gorzkawy i mniej "bzowy". Już wolę zakonserwować korzeń mniszka lekarskiego i z niego stworzyć specyfik na wątrobę (ale o tym będzie na jesieni).

Syrop z lilaka można dodawać do wody, deserów, herbaty - co kto lubi i powspominać ciepłe dni, leżąc pod kocem gdy za oknem plucha.

Robienie przetworów jest łatwe, należy tylko pamiętać o kilku podstawowych zasadach i nie bać się, że coś nie wyjdzie. Najwyżej kolejnym razem zrobisz inaczej.👌

Niezbędne są też słoiki. Ja do przetworów, których używa się niedużo, czyli syropów/nalewek "dla zdrowotności", wykorzystuję słoiki po dżemie, koncentracie pomidorowym, oliwkach, musztardzie - generalnie jak najmniejsze.

Surowce do wszelkich przetworów staramy się zbierać w słoneczny dzień, w miarę przed południem, wtedy będą miały one optymalną wilgotność i nie zaburzą proporcji. Wybieramy oczywiście miejsca z daleka od ulicy i innych zanieczyszczeń.

A więc do dzieła!

W ładny dzień wybieramy się "na bez" - zbieramy dużą wiązkę do wazonu i przy okazji zrobimy sobie też pyszny syrop.

Składniki na ok. 0,5-0,7 l. syropu:
- 3-5 ładnych kwiatostanów bzu lilaka
- 0,5 l. wody
- 300-500 g. cukru
- 1 cytryna

Ilość kwiatostanów oraz cukru można dobrać wg indywidualnych upodobań. Wtedy syrop będzie bardziej kwiatowy albo bardziej słodki. Ja wybrałam więcej kwiatków i mniej cukru.


Kwiatki trzeba oskubać z gałązek i tych zielonych małych listków, aby pozbawić syrop goryczy (trochę się naskubiesz). Ja później jeszcze opłukałam je pod bieżącą wodą na sitku. Oskubane kwiatki wsypujemy do kilogramowego słoika (takiego jak po ogórkach konserwowych), dodajemy sok z cytryny, zalewamy gorącą ale nie wrzącą wodą, przykrywamy zakrętką (ale nie zakręcamy) i odstawiamy do następnego dnia.


Następnego dnia nasz syrop nabiera ślicznego, malinowego koloru i pachnie trochę jak kompot z rabarbaru z lekką lilakową nutą - ładnie. 😉 Zawartość słoika przecedzamy przez sitko a zebrany napar umieszczamy w garnku, dodajemy cukier i podgrzewamy. Syrop nie może zawrzeć, ale będzie po nim widać, że mocno paruje. 


Do przetworów używam zawsze takiego cukru, jak na co dzień do jedzenia (a to cukier się w ogóle je?) - czyli dobrego, nierafinowanego cukru brązowego.

W międzyczasie zawsze sterylizuję słoiczki. Należy słoiczki wraz zakrętkami ustawić na blaszce piekarnika i wstawić na 150 stopni na 20-30 minut.

Gorący syrop przelewamy do gorących słoiczków, mocno zakręcamy i zawijamy w koc do ostudzenia. Ja słoiczki z gotowymi skarbami przekładam do ciemnej szafki po upływie przynajmniej 24h.


Komentarze